Autor Wiadomość
nomad
PostWysłany: Czw 22:32, 17 Mar 2016

Każda na wysokim poziomie, czego o dzisiejszych stronach powiedzieć się nie da.
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Czw 22:23, 17 Mar 2016

nomad napisał:
Nie to zupełnie co innego. Te forum Blood Brothers powstało jakoś w 2007 r.
czyli później niż Clansman!
Pamiętam, że jakoś na początku XXIw. w polskim internecie było od cholery nieoficjalnych stron Iron Maiden.
nomad
PostWysłany: Czw 11:34, 17 Mar 2016

Nie to zupełnie co innego. Te forum Blood Brothers powstało jakoś w 2007 r.
Strona o której mówię przestała być aktualizowana w 2002 r. i prawdopodobnie umarła śmiercią naturalną. Pamiętam wiele stron o Iron Maiden, które tak skończyły. Mam do nich sentyment bo były tworzone przez ludzi, którzy się bardzo starali.
death_busters
PostWysłany: Czw 1:05, 17 Mar 2016

kojarzę tę stronę, parę razy na nią trafiłem. czy to czasem nie ona była powiązana z tym forum Blood Brothers? swoją drogą, ciekawe czy jeszcze istnieje
nomad
PostWysłany: Czw 0:53, 17 Mar 2016

U mnie jakoś tak

Brave New World- wakacje 2001
Number/Piece of Mind/Powerslave-wrzesień 2001
Seventh Son- listopad 2001
Fear- grudzień 2001
debiut/Killers/Somewhere/ No prayer- luty 2002

Potem to nie pamiętam dokładnie, albumy z Blazem jakoś na jesieni 2003 w bardzo zbliżonym czasie co Dance of Death.

Pamiętam, że jakoś od marca 2002 do grudnia 2002 miałem sporą przerwę i wydawało mi się, że muzyka to będzie hobby na chwilę. Okazało się jednak w 2003 r., że to u mnie wróciło, a od koncertu we Wrocławiu w listopadzie 2003 Iron Maiden stał się zdecydowanie najważniejszym zespołem. Chyba największa faza była przed Chorzowem 2005 r. Wszystko się zsumowało, klimat przed tym koncertem i pierwsze znajomości we Wrocławiu związane z Ironami. Wtedy to był klimat!

Moim kompendium wiedzy o Iron Maiden była strona Live after Death z rockmetal.pl, bardzo mam duży sentyment do niej. Ostatnie aktualizacje na tej stronie to było jakoś jak wychodziło Rock in Rio, w 2002 r. Wtedy mogłem do internetu wejść pół godziny tygodniowo i zawsze jak miałem możliwość to szybko przeglądałem tę stronę.
death_busters
PostWysłany: Czw 0:46, 17 Mar 2016

moim pierwszym utworem było Can I Play With Madness, potem poznałem z tej płyty tytułowy i Clairvoyanta, które katowałem na zmianę strasznie długo.

to były fajne czasy, kiedy to wszystko się dopiero odkrywało. ostatnią płytę Maiden, którą poznałem w całości było Virtual XI, wcześniej znałem z niej Clansmana (z racji Rock in Rio), Futureal i Come Estais Amigos
nomad
PostWysłany: Czw 0:26, 17 Mar 2016

U mnie bardzo podobnie. Z Blaza też Man on the Edge bo teledysk leciał na Vivie, a z Di Anno Twiglight Zone, Sanctuary i Drifter z wersji koncertowej z klubu Marquee. To było takie wydawnictwo Singles Collection i tam były utwory z B-sidów.

Miałem też trzy pierwsze płyty z Brucem na mp3 na takiej płycie. Wtedy najczęściej katowałem Run to the Hills, Flight of Icarus i Two Minutes to Midnight. Te trzy utwory zdecydowanie u mnie górowało. Z Seventh Sona Can I Play with Madness i o dziwo Moonchild, a z Fear of the Dark Be Quick or Be Dead i Afraid. Seventh Son i Fear to były bardzo długo jedyne moje oryginały jakie miałem.
death_busters
PostWysłany: Czw 0:20, 17 Mar 2016

pamiętam, że jak zaczynałem słuchać Ironów to słuchałem sobie wyrywkowo różnych utworów z ich twórczości. Fear of the Dark poznałem wtedy co Dance of Death i oba kawałki mi się niesamowicie spodobały. co ciekawe, Aces High na początku mi nie podeszło, ale Trooper już tak. pamiętam, że z Piece of Mind znalem wtedy go i Flight of Icarus, katowałem te utwory na śmierć Very Happy co ciekawe. Run To The Hills poznalem dopiero, gdy miałem całego Numbera na płycie i w ogóle mi ten utwór nie podszedł. Razz wiedziałem, że to kultowy hit itd. ale jakoś mnie nie złapał .

pierwszym utworem z Di'Anno, który usłyszałem było zdaje się Twilight Zone, pierwszym z Blazem - Mano on the Edge
nomad
PostWysłany: Czw 0:09, 17 Mar 2016

Wasting Love nawet nie jest takie złe. Dużo chętniej bym usłyszał na żywo niż takie Blood Brothers, choć to jest trochę słabszy utwór. Bez porównania lepszy utwór niż takie Coming Home. Myślę, że Bruce na Wasting Love sobie trenował z balladami i wystrzelił potem na Tears of Dragon i Man of Sorrows z takim repertuarem solowo.

Mi się Fear nawet tak bardzo nie przejadł, bo nie słuchałem go zbyt często. Mi się bardzo np. przejadł Number of the Beast i Trooper. To są oczywiście lepsze utwory niż Fear, ale ich pozycja u mnie spadła. Kiedyś miały pozycję na albumach w trójce niemal z urzędu. Dziś gdyby ktoś mnie spytał to chyba na Numberze i Piece of Mind w trójce by ich nie było. Zresztą na Piece of Mind można dawać dowolne Top 5 i każde będzie równie znakomite. Na Seventh Sonie tak np. nie mam i dlatego to Piece of Mind stawiam najwyżej u Ironów. Choć wiadomo, że klimatem Seventh Son jest nie do pobicia.
death_busters
PostWysłany: Czw 0:03, 17 Mar 2016

z tym, że Fear ma strasznie dużo wypełniaczy, jak dla mnie, np. Wasting Love, Fear is the Key czy Apparition.

co do tytułowego, to przejadł się do bólu, to jasne. jak sobie przypomnę jak niegdyś szalałem za tym utworem, to aż mi się chce śmiać. jest bardzo dobry, ale ileż można? ILEŻ MOŻNA?
nomad
PostWysłany: Śro 23:57, 16 Mar 2016

Mi się podoba, że te utwory trwają ile powinny trwać czyli 4-5 minut i każdego słucha się znakomicie. Gdyby Ironi wtedy mieli takie podejście jak teraz to takie kawałki jak Run Silent Run Deep, No Prayer for Dying czy Fates Warning też by pewnie trwały 8-9 minut i byłyby niesłuchalne. Podoba mi się też to, że jest tu miejsce dla takich kąśliwych i pełnych agresji heavy-metalowych utworów jak Assasin, Tailgunner czy Public Enema No.1. Czegoś takiego już w Iron Maiden nie uświadczymy nigdy. Krótko mówiąc, Iron Maiden AD 1990 to zespół heavy-metalowy, który zamiast przesadnie kombinować gra bardzo dobry heavy-metal.

ps. przepraszam, że tak przepisuje żywcem z *inne forum o Iron Maiden*, ale po co mam to samo ubierać w słowa

ps.2 Fear of the Dark to też bardzo dobry album. Pewnie wiele osób się ze mną nie zgodziłoby teraz, ale tytułowy od dawna jest u mnie w dole stawki na tym albumie.
death_busters
PostWysłany: Śro 23:39, 16 Mar 2016

jedna z tych płyt, które mi naprawdę urosły. jest zupełnie inna niż poprzedniczka, ale ja uwielbiam takie proste hardrockowe napierdalando. poza Matką Rosją, nie ma praktycznie słabych punktów.

ostatnio często słucham Public Enema i Fates Warning, świetne utwory. oczywiście, warto wspomnieć o doskonałym tytułowym, The Assasin, Run Silent czy rockerskim Hooks in You.

nawet singlowe hity brzmią bardzo dobrze, chociaż Bring Your Daughter podoba mi się w bardziej surowej wersji Dickinsona.

płyta petarda. dużo tu takiego fajnego luzu, nie ma żadnej spiny i pokazywania jak bardzo jesteśmy true heavy metalowi (nie, żeby Ironi to kiedykolwiek robili Very Happy) ale tego wszystkiego zabrakło mi na Fear of the Dark, która jest dla mnie płytą zdecydowanie słabszą
nomad
PostWysłany: Pon 21:56, 18 Sty 2016

Nie licząc epickiej opowieści o chłopakach z Kremla na tym albumie jakichś gniotów nie ma. Hooks in You kiedyś nie cierpiałem, ale to nawet przyjemny hard-rock.
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pon 21:48, 18 Sty 2016

nomad napisał:
Zresztą Bartek przekonał się do Tailgunnera, może Ty też się przekonasz Smile .
Ironi nie mogą mieć samych najlepszych utworów Razz
nomad
PostWysłany: Pon 21:47, 18 Sty 2016

To riff, może niezbyt udany ale ile trwa? 20 sekund Wink, porównaj to z 2,5 minutowym wejściem do Talismana, które nic nie wnosi. Szkoda bo Talisman to był jeden z niewielu utworów z ostatnich czasów, który miał potencjał by stać się wielkim.

Zresztą Bartek przekonał się do Tailgunnera, może Ty też się przekonasz Smile
Choć u mnie w trójce na płycie chyba się już nie łapie, kiedyś był nawet ulubionym.
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pon 21:43, 18 Sty 2016

nomad napisał:
-Nie ma na albumie tych denerwujących intr,
poza Tailgunnerem
nomad
PostWysłany: Pon 17:01, 18 Sty 2016

Płyta dużo słabsza od każdej poprzedniej, ale jednocześnie dużo lepsza od większości następnych. Album kiedyś bardzo nie doceniałem, w zasadzie pomijałem by potem mieć na niego "fazę" i lekko go przeceniać.
Jednak kilka rzeczy pozostanie niezmiennych

- Wokalnie to bardzo dobry album dla Bruce'a który śpiewa jedne z ostatnich tak zadziornych i agresywnych partii wokalnych np. The Assasin, Run Silent Run Deep, Public Enema No.1
- Przez to, że zespół w zasadzie nie sięga po utwory z tej płyty na koncertach nie ma kawałków, które się przejadły
-Nie ma na albumie tych denerwujących intr, które tak rozmiękczają charakter muzyki Iron Maiden w późniejszych latach
- Choć to zdecydowanie najsłabszy produkcyjnie album Bircha to i tak jest to niedościgniony poziom dla Shirleya
-No Prayer for Dying i Run Silent Run Deep, te dwa utwory uwielbiam w całości, poziom tylko troszkę niższy od najlepszych utworów Iron Maiden. Pozostałe są niestety niedopracowane i by nie było tak pozytywnie kilka utworów słabszych też tutaj mamy ze słabiutkich pseudo-epikiem Mother Russia na czele. Nie wiem co kierowały Stevem gdy go pisał.

Podsumowując to dobry album Iron Maiden.
Iron Piotras
PostWysłany: Śro 18:49, 05 Gru 2012

bardzo fajny album ale bez fajerwerków

najbardziej mi się podoba No Prayer for Dying czyli tytułowiec
nomad
PostWysłany: Czw 12:28, 01 Lis 2012

Fates Warning kolejny ze świetnych niedocenianych utworów na tym albumie , warto zwrócić uwagę na wspaniały instrumentalny środek , smutne jest to , że teraz nie ma szans by Ironi stworzyli taki lekko płynący utwór z tak zadziornymi wokalami Brusa
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Wto 15:10, 21 Lut 2012

HillsRunner napisał:
no to są pomysły Janicka z tego albumu Apparition, Wasting Love, Fear is the Key czy Weekend Warrior-utwory totalnie nie w stylu Iron Maiden , bardzo też wtedy Bruce ciągnął w tą stronę ,stąd płyta sprawia wrażenie granej na dwa skrzydła (i te klasyczne o wiele bardziej mi pasuje)
właśnie mi się podoba, iż Ironi poszli tutaj trochę w innym kierunku, taki jakby częściowy powrót do korzeni. Te bardziej rockandrollowe kompozycje to moim zdaniem świetne urozmaicenie ich twórczości, a jednocześnie ośmieszenie teorii pseudokrytyków, iż "Iron Maiden ciagle grało to samo".
tylko Fear Is The Key moim zdaniem odstaje na tym albumie.
a swoja drogą offtop się zrobił niezły (jakby ktoś nie wiedział, przypominam - temat dotyczy No Prayera)
nomad
PostWysłany: Wto 11:49, 21 Lut 2012

SamowaR napisał:
Ernst_Stavro_Blofeld napisał:
Ogólnie FOTD jest równą płytą.

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing



brakowało takiego doszlifowania jakie ma Piece of Mind czy Somewhere in Time np. też nie wszystkie utwory są jakimiś genialnymi kompozycjami ale mają w sobie coś intrygującego czy to wokalnie czy to instrumentalnie

tak jak No Prayer tak Fear mają wszelkie "papiery" na to by być znakomitym albumem Iron Maiden ale coś brakuje całośćiowo-bo świetne utwory na obu się znajdują i dla nich lubię te płyty
SamowaR
PostWysłany: Wto 0:24, 21 Lut 2012

Ernst_Stavro_Blofeld napisał:
Ogólnie FOTD jest równą płytą.

Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing
nomad
PostWysłany: Pon 11:28, 20 Lut 2012

no to są pomysły Janicka z tego albumu Apparition, Wasting Love, Fear is the Key czy Weekend Warrior-utwory totalnie nie w stylu Iron Maiden , bardzo też wtedy Bruce ciągnął w tą stronę ,stąd płyta sprawia wrażenie granej na dwa skrzydła (i te klasyczne o wiele bardziej mi pasuje)

samo , że te utwory są nie w stylu Iron Maiden ich nie skreśla , każdy z nich ma coś fajnego w sobie ale jako całość mi za bardzo nie pasują

dla mnie Janick wtedy był jeszcze zupełnie niezgrany z Iron Maiden,a na Donington 1992 strasznie psuje wiele partii ,to tak swoją drogą

Janick wg.mnie odnalazł swoje ja w Iron Maiden w zupełnie innych utworach, myślę ,że gdyby nie przyszedł do Iron Maiden zawsze łoił by takie rockowo-bluesowe klimaty ..a tak z jego ręki wyszły tak świetne kompozycje jak The Aftermath, Edge of Darkness(oba z Blazem ) czy Lord of the Flies, Ghost of the Navigator, Dream of Mirrors, Dance of Death, The Talisman

co do jego solówek to najlepiej lubię te z z płyt z Blazem i z Brave New World
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Nie 21:35, 19 Lut 2012

Kiedyś Apparition to był jeden z 3 moich ulubionych (obok otwieracza i zamykacza) na tym albumie, ale to było dawno. Teraz jednak twierdzę, iż od reszty nie odstaje zbytnio. Ogólnie FOTD jest równą płytą.
A wracając do stylu w.w. kompozycji, to podob mi się taka "rockowa surowość", weźmy np. killery takie jak Come Together, czy Detroit Rock City.
w wykonaniu Ironów nie brzmi to aż tak zajebiście, nie zmienia to jednak faktu iz Apparition jest bardzo dobre
nomad
PostWysłany: Sob 18:32, 18 Lut 2012

Wiesz Ironi takich bardzo słabych rzeczy nie mają jak np. zresztą Saxon

Chodzi o kawałki które wypadają bardzo blado na tle reszty twórczości tu tak z 20 by się znalazło w tym 2 wyżej wymienione , moim zdaniem

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03