Autor |
Wiadomość |
|
Wysłany: Sob 18:48, 05 Mar 2016
|
Oj pamiętam te wszystkie recenzje X Factor w raczkującym internecie. Pamiętam taką stronę Life after Death. To było moje kompendium wiedzy o Iron Maiden jak miałem 15-16 lat. Recenzje X Factor były delikatnie mówiąc negatywne. Myślałem wtedy, że tego nawet nie ma co tykać bo musi to być bardzo słaba muzyka. W ogóle to ja miałem straszny szacunek dla starych fanów i jak na pierwszym koncercie widziałem fanów Iron Maiden mających wtedy 20-21 lat to myślałem, że to są jacyś Bogowie, jacyś znawcy którzy zaraz mnie przepytają z płyt i utworów. Za 2 lata w Chorzowie jak z takimi ludźmi wdawałem się w dyskusję to poczułem ogromne rozczarowanie.
Na X Factor słyszę bardzo dobre Ironowe granie, tego niestety nie słyszę na AMOLAD, Frontier czy Booku. Każdy z tych albumów jest dobry! Nie można powiedzieć, że to są słabe albumy, ale na każdym z tych albumów jest coś co mi nie odpowiada czy to całościowo czy to w obrębie utworów. Bardzo nad tym boleję bo na każdy z tych albumów czekałem. Może faktycznie jest tak, ze wtedy oczekiwania wzrastają. Staram się polubić utwory z tych płyt i mogę powiedzieć, że np. These Colours Don't Run czy Isle of Avalon uwielbiam. Świetne utwory zagrane z dużą świeżością i polotem. Talisman czy Reinkarnacja Breega też są bardzo dobre, ale np. nigdy nie zostanę fanem Tysiąca Słońc, For the Greater Good of God, Coming Home czy Red and Black z ostatniej płyty. Do "dzikich wiatrów" też mam spore zastrzeżenia.
Ubolewam nad tym bo jeszcze w 2005 r. z dumą człowiek mówił o Iron Maiden- Zespół z samymi wspaniałymi płytami. |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:38, 05 Mar 2016
|
Z drugiej strony, nie ma się co dziwić, ze ludzie wtedy psioczyli na X Factor. My pozwaliśmy Ironów już po reunion, a dla fanów z tamtych czasów, zmiana wokalisty musiała być dużym szokiem. Mam wrażenie, że X Factor też zgarnia teraz lepsze recki niż po premierze. |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:36, 05 Mar 2016
|
W zasadzie to docenione albumy Iron Maiden w pełni to tylko Number, bo przełomowa, Powerslave, bo World Slave Tour i Live after Death no i Seventh Son bo w zasadzie to album, który nie ma wad. Jeszcze oczywiście Brave New World bo całe moje pokolenie od tego zaczynało.
Nawet taki Fear of the Dark nie jest odpowiednio doceniony dlatego, że każdy zwraca uwagę tylko na tytułowy. Takie albumy jak Piece of Mind czy Somewhere in Time też nie są całościowo docenione skoro o takich wspaniałych utworach jak Where Eagles Dare, Still Life, To Tame a Land, Loneliness of Long Distance Runner czy Sea Madness w recenzjach są tylko jakieś małe wzmianki.
Nie mówiąc już o Killers, No Prayer czy X Factor.
Jak tak sobie przypominam to i tak notowanie Somewhere in Time są dużo lepsze niż 15 lat temu. |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:27, 05 Mar 2016
|
To prawda, Wszystko się tam ładne "klei". |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:25, 05 Mar 2016
|
Na X Factor podobnie jak na Killers brak też typowych przebojów. Wyjątki to może Wrathchild i Man on the Edge choć ten drugi jak na przebój jest za mało melodyjny i refren zamiast bujać to "kąsa". Na zawsze ten album pozostanie wyjątkową rzeczą w dyskografii.
Trzeba też zwrócić uwagę na doskonałą współpracą Dejva i Janicka na tym albumie! |
|
|
|
Wysłany: Sob 18:20, 05 Mar 2016
|
X Factor to ciekawa sprawa. Płyta bardzo odważna, bo niekomercyjna, zarówno muzycznie jak i marketingowo. Zespół zerwał z graniem, które zapoczątkował No Prayer i powrócił do bardziej surowego, ciężkiego brzmienia. Pamiętajmy, że nie było na niej już 2/5 klasycznego składu. Wydaje mi się, że ta płyta to takie dziecko ambicji Steve'a Harrisa. Chciał koniecznie pokazać, że w trudnych dla klasycznego heavy czasach będą szli w zaparte i nie zeszmacą się plastikowym popowym brzmieniem, co było wówczas popularne. Przypomnę tylko, że tę samą drogę wybrali Sabbaci (Dehumanizer), Judasi (Painkiller i płyty z Ripperem), a także Saxon, Helloween czy solowy Dio z ery post-dehumanizerowej.
Jak dla mnie Factor to trochę Killers lat 90-tych. Bardzo niedoceniana i dość trudna w odbiorze. Z tym, że mi weszła szybko, a do Killers musiałem się dość długo przekonywać. Ale mam wrażenie, że tak to trochę funkcjonuje.
najsłabszy utwór, zdecydowanie 2 AM. Resztę w mniejszym lub większym stopniu lubię.
Czy lepsza od płyt z Brucem? Mi trudno powiedzieć, ale chyba lepsza od AMOLAD, gdzie mroczny klimat jest generalnie podobny, ale płycie z 2006 brakuje tej niesamowitej melodyki i feelingu jaki ma X Factor. |
|
|
|
Wysłany: Sob 17:04, 05 Mar 2016
|
Mam 20 utworów Iron Maiden, które lubię mniej. Nie wiem, ja do X Factor mam taki stosunek, że nie potrafię krytykować. Miałem kiedyś pod koniec 2004 r. takiego strasznego doła jak nie dostałem się na studia i nie wiedziałem co to będzie. Słuchanie tej płyty bardzo mi pomogło. |
|
|
|
Wysłany: Sob 17:01, 05 Mar 2016
|
nomad napisał: |
Nawet może być |
czyli jak na Ironów bardzo słabe |
|
|
|
Wysłany: Sob 16:34, 05 Mar 2016
|
Nawet może być, jakiś tam klimacik ma. |
|
|
|
Wysłany: Sob 2:05, 05 Mar 2016
|
nomad napisał: |
Kiedyś Janek napisałeś na tym forum lata 80, że Tobie się bardziej podoba Frontier od Factora i nie ukrywam dziwi mnie to. |
to było na zasadzie "bo Frontier jest z Brusem, teraz trochę zmieniłem podejście
nomad napisał: |
Wreszcie sama muzyka, na Factorze nie ma ewidentnej słabizny jak El Dorado, Alchemist czy Man Who Would be a King. |
jak dla mnie 2AM |
|
|
|
Wysłany: Sob 0:44, 05 Mar 2016
|
Kiedyś Janek napisałeś na tym forum lata 80, że Tobie się bardziej podoba Frontier od Factora i nie ukrywam dziwi mnie to. Wiem, że nie jesteś fanem Blejza no i jak każdy z nas uwielbiasz Adriana. Wszystko to rozumiem, tak samo rozumiem, ze podoba Ci się lekko futurystyczny klimat Frontiera. Jednak mimo wszystko nie rozumiem jak można nie widzieć tego jak ważną i wartościową płytą jest Factor. Przecież tak naprawdę to zespół powinien się wtedy rozwiązać. To wymagało od nich wielkiej determinacji, że pozbierali się i znaleźli wokalistę. Zwłaszcza, że to były trudne czasy dla heavy-metalu.
Wreszcie sama muzyka, na Factorze nie ma ewidentnej słabizny jak El Dorado, Alchemist czy Man Who Would be a King. Wiem, ze lubisz Coming Home czego absolutnie nie podzielam. Zresztą ja uważam, że klasyczne ballady znakomicie wychodziły Brusowi, Ironom tak sobie.
Na Factorze jest dużo ciekawych i jak to lubisz mówisz niebanalnych utworów np. Judgement of Heaven, Fortunes of War, Edge of Darkness czy Look for the Truth. Wreszcie jest Sign of the Cross, który rozpierdziela Frontiera w drobny mak.
Może daj szansę Factorowi bo to naprawdę znakomity album. Inny niż Powerslave, Somewhere in Time czy choćby Number of the Beast, ale bez Brusa oni nie mogli zagrać inaczej. Dobrze, że zagrali właśnie tak.
Kiedyś gdy nie wiedziałem jaki album Iron Maiden włączyć wybór padał na Number of the Beast. Dlatego też jest to zdecydowanie najczęściej przesłuchana płyta Ironów przeze mnie, no może na równi z Seventh Son, który z kolei najbardziej zyskuje w całości. Dzisiaj z kolei takim albumem jest X Factor, uwielbiam klimat tego albumu i wiem, ze zawsze mi podejdzie niezależnie od nastroju. Wielka płyta. |
|
|
|
Wysłany: Wto 16:17, 16 Lut 2016
|
coś często puszczają ten koncert ostatnio |
|
|
|
Wysłany: Wto 12:22, 16 Lut 2016
|
Tak, było i oglądałem. Nie było Mercenary, Hallowed Be thy Name i właśnie Sign of the Cross. Sanctuary chyba też nie, ale tu nie jestem pewien. |
|
|
|
Wysłany: Wto 1:43, 16 Lut 2016
|
na kulturwie znów było Rock in Rio? faktycznie, wycinanie utworów z tego koncertu irytuje... |
|
|
|
Wysłany: Nie 9:05, 14 Lut 2016
|
Sign of the Cross to tak niesamowity i wspaniały utwór, że nie mam słów by opisać jego potęgę. Gdy go słucham przypominam sobie jakim wspaniałym zespołem jest Iron Maiden. Przesłuchałem go dzisiaj rano dlatego, że został wycięty z Rock in Rio na TVP Kultura, które wczoraj oglądałem. Nie da się w kilku zdaniach powiedzieć o wszystkich jego zaletach. Przede wszystkim olbrzymi dramatyzm i jego epicki, potężny klimat. Znakomity pełen wielkiej mocy refren i wspaniała, jedyna w swoim rodzaju solówka Dave'a Murraya. Studyjna wersja podoba mi się jeszcze bardziej. Denerwuje mnie i śmieszy takie lekceważenie dorobku z Blazem. W 1998 czy tam 1999 roku było to jakoś uzasadnione. Gdy ktoś wychowany był na Powerslave czy Seventh Sonie mógł narzekać na X Factor i Virtual XI. Jednak teraz? Gdy Ironi nagrywają tak przeciętne albumy, gdzie lider zespołu Steve Harris nie jest w stanie napisać nawet w połowie tak dobrego utworu jak Sign of the Cross czy The Clansman. To były heavy-metalowe dzieła sztuki, potężna dawka Iron Maiden. |
|
|
|
Wysłany: Śro 18:18, 05 Gru 2012
|
no faktycznie Sign of the Cross to jest padaka , utwór poprostu miażdży , mówili wtedy , że to słabe płyty były a nawet nie słuchali , jest ten pieprzony Iron co zawsze tyle , że w nieco innym klimacie , dla Sign of the Cross i jeszcze paru kawałków warto znać |
|
|
|
Wysłany: Nie 13:54, 02 Gru 2012
|
ostatnio sobie słuchałem, świetna płyta! zdecydowanie jedna z najrówniejszych u Ironów w latach 90-tych, tylko 2 AM mi jakoś tam nie pasuje |
|
|
|
Wysłany: Sob 19:06, 01 Gru 2012
|
Zastanawiam się czy Sign of the Cross to nie największy utwór Rock in Rio i nie chodzi tu mi o to , że Bruce wykonał go świetnie bo to też oczywiście ale że cała kompozycja wspaniale się nadaję live . Lord of the Flies prawdopodobnie poza paroma utworami z Dance of Death to najlepiej wykonany utwór na Death on the Road.
Co następne , heh , możę Fortunes of War , bardzo bym ten utwór widział z Brucem na wokalu .
I to bynajmiej nie dlatego , że Blaze słabo je śpiewa czy gorzej od Bruce'a.
W ogóle jeszcze mam taką refleksję , żę jak poznawałem Lord of the Flies na kilka tygodni przed koncertem we Wrocławiu zrobił na mnie ogromne wrażenie , podobnie jak na kilka tygodni przed Chorzowem zacząłem sobie odświerzać takie utwory jak Another Life czy Drifter bo zawsze album Killers pomijałem- i wszystkie zrobiły na mnie wielkie wrażenie.
Gdyby kiedyś zrobili trasę z No Prayerem m.in to utworów tych bym nie musiał odświerzać bo już to zrobiłem parę lat temu. |
|
|
|
Wysłany: Wto 19:33, 28 Lut 2012
|
Fortunes of War bym widzial live w skladzie z Brucem
np. Aftermath za cholere nie ale ten utwór tak
na 3 gitary by fajnie zabrzmial |
|
|
|
Wysłany: Nie 11:50, 15 Sty 2012
|
Sign of the Cross niesamowity jak zawsze,jeden z największych epików zespołu,chciałbym usłyszeć na żywo,choć studyjna wersja ma coś niepowtarzalnego w sobie,te efekty brzmieniowe w refrenie to coś co rzuca na kolana
z 20 największych długich kompozycji heavy-metalu,hard-rocka,progu czego tam chcecie kilkanaście to dla mnie utwory Iron Maiden i mam w tej chwili głęboko w dupie,że jestem subiektywny |
|
|
|
Wysłany: Czw 21:13, 18 Sie 2011
|
HillsRunner napisał: |
.wg.mnie to są bzdury, album ma więcej momentów typowych dla Iron Maiden niż taki Fear of the Dark. |
tutaj się zgodzę, gdyż Fear bardziej nawiązuje do hard rocka lat '70, ale Max Faktor to było też novum w tfu!rczości Iron Maiden
HillsRunner napisał: |
Na Virtual XI solówki też są świetne,ale już wokalnie,melodycznie to nie do końca, ale i tak lubię ten album. |
wg mnie na tej płycie czuć "zmęczenie materiału". Myślę iż pówrot dwóch "synów marnotrawnych" był dla zespołu jedynym ratunkiem |
|
|
|
Wysłany: Czw 10:27, 18 Sie 2011
|
Jakbym miał wskazać w czym ten album jest lepszy od Virtual XI i dlaczego uważam,że stawianie obu w jednym nawiasie jest bez sensu to bym przede wszystkim powiedział o kompozycjach, są takie pełne, dzieje się w nich dużo ,a utwory są długie nie tylko przez powtarzanie refrenów. Do tego ten niesamowity klimat ,co ciekawe album spodobał mi się od razu ,a niby taki mroczny, smutny...wg.mnie to są bzdury, album ma więcej momentów typowych dla Iron Maiden niż taki Fear of the Dark.
Weźmy gitarowe harmonie w Lord of the Flies ,Aftermath czy Fortunes of War,ja tam słysżę Ironowskie heavy .
Na Virtual XI solówki też są świetne,ale już wokalnie,melodycznie to nie do końca, ale i tak lubię ten album. |
|
|
|
Wysłany: Sob 11:00, 03 Kwi 2010
|
Edge of Darkness ile razy słucham tyle razy mnie roznosi na strzępy ,jest to typowy kawałek na płycie X Factor, nie chodzi o melodie, patos czy radość grania, tylko właśnie o taki pewien rodzaj złości do której idealnie pasuję głos Blaza ,ale przy tym podstawowe elementy styli Irons są jak najbardziej zachowane...solówki i wokal w tym kawałku poprostu świetne ,znakomita sekcja i ogólnie świetny pomysł na kawałek ,który co jeszcze warto podkreślić idealnie odwzorowuje klimat tego o czym opowiada, wojny |
|
|
|
Wysłany: Wto 19:36, 10 Lis 2009
|
tak więc dla mnie ta moc u Ironów jest dużo większa niż u kogo kolwiek, co do późniejszych kapel,to jak dla mnie każdy nazwijmy to metalowy zespół osiąga to co IM ma innymi ,zupełnie innymi środkami, brutalne riffy, superszybkie sola, skandowane refreny...to wszystko przy muzyce IM ,przy całym szacunku ale jest pozbawione tego majestatu...natomiast co do starszych kapel to przy jeszcze większym szacunku ale IM jakby to wszystko złożyło do kupy, dodając dużo od siebie....tak więc dla mnie są najlepsi ,w latach 70 nie da się ukryć że wiele zespołów nagrało 2-3 dzieła by potem na tym jechać, w IM coś takiego nie mogło mieć miejsca, dyskografia jest cholernie silna ,a trasy koncertowe mogą zawstydzić wiele rzekomych czy nawet prawdziwych legend rocka
mógłbym to jeszcze rozwinąć ,ale po co, starczy posłuchać co się dzieje w II zwrotce Flight of Icarus, albo dajmy na to w solówkach gitarowych w Infinite Dreams, a przykładów można mnożyć |
|
|
|
Wysłany: Wto 19:22, 10 Lis 2009
|
No wiem, ale ja w sumie mógłbym nawet popolemizować |
|
|