Autor Wiadomość
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Sob 23:16, 23 Sty 2016

nomad napisał:
Znakomity koncert, ale od tej trasy koncertowej zaczęło się źle dziać w setach koncertowych.
nie mów bo potem było jeszcze Early Days, Golden Years...
nomad
PostWysłany: Sob 16:59, 23 Sty 2016

Znakomity koncert, ale od tej trasy koncertowej zaczęło się źle dziać w setach koncertowych. Tutaj jest jeszcze Clansman i Sign of the Cross, ale to jedyne rarytasy. Potem było jeszcze gorzej i Ironi nie licząc nowych utworów nie wychodzili poza zestaw tych samych 10-15 kompozycji.
Pomyśleć jak ciekawe były sety Ironów w przeszłości.
ttomasz
PostWysłany: Czw 16:38, 09 Lut 2012

Ostatnio obydwa wersje Sign przesłuchałem (po sporej przerwie od tego kawałka) i wersja z TXF przeważyła, mimo że ta z RiR nadal jest super!
To najbardziej lubię w tym zespole, ciągle potrafi zaskakiwać Very Happy
nomad
PostWysłany: Czw 9:18, 09 Lut 2012

Ogólnie Clansman i Sign of the Cross to świetne kompozycje , totalny top kompozycji Steve'a z tych późniejszych czasów . Te utwory to esencja wszystkiego co w Iron Maiden najlepsze-niezależnie czy z Brucem czy z Blazem-to poprostu znakomite utwory.
Przy całym ogromnym MEGA-szacunku dla wielkiego muzyka jakim jest Steve to później już samodzielnie nic tak wspaniałego nie napisał jak te dwa utwory wg.mnie

z klasyków wyróżniłbym Wrathchilda , zespół tu wkłada ogromne pokłady energii
death_busters
PostWysłany: Czw 0:03, 09 Lut 2012

zgadzam się Janek. ja też wolę wykonanie Blaze'a z TXF, ale Bruce też wykonał go bez zastrzeżeń. Jeśli jednak chodzi o Clansmana to jednak wersja z RiR jest dla mnie mistrzowska! wykonał to lepiej niż Blaze (przynajmniej moim zdaniem)
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Śro 23:11, 08 Lut 2012

ja jednak "Znak krzyża" wolę troszkę bardziej w wykonaniu Blejza. Za to w Clansmanie Bruce rozjebywuje dużo bardziej. Ogólnie, jak wspomniałeś, na tym koncercie jest w świetnej formie, niemal jak w latach '80 (choć może to zasługa "dogrywek")
death_busters
PostWysłany: Wto 23:25, 07 Lut 2012

świetny koncert, jedna z moich ulubionych koncertówek EVER!
- kawałki z BNW wyszły przegenialnie
- kawałki z ery Blaze'a w wykonaniu Dickinsona miażdżą
- klasyki zespołu na 3 gitarach
- świetna forma muzyków (Bruce chyba za 10 km przebiegł)
- publika najlepsza na świecie
- brak słabych punktów
ttomasz
PostWysłany: Wto 10:02, 07 Lut 2012

Ernst_Stavro_Blofeld napisał:
e, jak dla mnie jest, ok, gdyż brazylijskiej publiki przyjemnie się słucha Wink

Dokładnie, pozatym jeden koncert z głośniejszą publiką może być Cool
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Pon 22:36, 06 Lut 2012

e, jak dla mnie jest, ok, gdyż brazylijskiej publiki przyjemnie się słucha Wink
nomad
PostWysłany: Pon 10:00, 06 Lut 2012

no i tymbardziej można było delikatnie przyciszyć publikę w niektórych momentach, na DVD świetnie to wychodzi, ale gdy się albumu słucha spokojnie to jednak chciałoby się coś tam bardziej posłuchać

chociaż mówię mój sprzęt do słuchania -to jest tragedia
Ernst_Stavro_Blofeld
PostWysłany: Nie 23:47, 05 Lut 2012

Krzysiu, ciężko by taka masa Latynosów była cicho przy Ironach (u nich to taka druga "beatlemania").
a co do samego albumu, to zachodzi pytanie - na ile on jest właściwie koncertowy? Juz samo to, że go Harris 2 lata produkował powinno dawać do myślenia Wink
nomad
PostWysłany: Sob 15:40, 04 Lut 2012

mój "pierwszy raz" z Rock in Rio to było na jesieni 2003 r. gdy pożyczyłem ten album od jednego kolesia w Głubczycach ,pamiętam że słuchałem na bardzo fajnej naprawdę porządnej wieży ,która niestety się zepsuła

dziś swojego oryginała RiR słucham na beznadziejnym "jamniku" ,jakość dźwięku fatalna, wtedy słuchany z tej wieży robił świetne wrażenie, pamiętam do dziś
ttomasz
PostWysłany: Pią 21:57, 03 Lut 2012

Z RiR słucham głównie Blazowych i BNW, w obydwu przypadkach wersje studyjne mają swój klimat, ale te żywce miażdżą!
Publika mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie czuć że to jest koncert.

Do tego mam sentyment do tej płyty, bo jej zacząłem słuchać po AMOLAD...nie zapomnę jak na YT chciałem sobie czegoś IM posłuchać i akurat trafiłem na ten koncert...już po AMOLAD wiedziałem, że drugiego takiego zespołu nie ma, ale zobaczyć ich kawałki w wersji live - to było coś!
Trochę tęsknię za tymi czasami, tyle przede mną było do odkrycia, każdy nowy kawałek odsłuchiwało się z wypiekami na twarzy nie wierząc, że można tworzyć tak wspaniałą muzykę....
nomad
PostWysłany: Pią 11:15, 03 Lut 2012

wszystko fajnie,ale Kanarków bym nieco przyciszył, na samym koncercie to jest super,ale jak słucha się koncertów to jednak te okrzyki potrafią nieco zdenerwowac jak np.Bruce śpiewa refren do Two Minutes to Midnight-ten utwór chyba zresztą wyszedł najsłabiej na całym koncercie

miało być efektownie,ale ten zabieg nie do konca mi się podoba, zwłaszcza,że koncertów ostatnio wolę słuchać a nie oglądać

ale żeby tak brzydko nie zakończyć posta to powiem,że niektóre utwory wyszły niesamowicie -Clansman oczywiście, Dream of Mirrors, The Mercenary, Brave New World,bardzo ciekawa wersja Sign of the Cross (ale i tak wolę studyjną) czy naprawdę fajne wykonanie Wrathchild

jednak mówię- szkoda,że nie ma opcji by publiczność nieco zagłuszyć -to że się drą to nie ich wina oczywiście,heh kwestia mixów
SamowaR
PostWysłany: Wto 11:32, 08 Maj 2007

wykonanie Sign of The Cross i Clansmana miażdży !
Maćko
PostWysłany: Pon 20:16, 07 Maj 2007

Wolę Live After death, ale jest spoko.

TROOPER \,,/
Hills Runner
PostWysłany: Pon 7:26, 07 Maj 2007

Ten koncert dla pokolenia młodych fanów IM jest tak kultowy jak Live After Death dla pokolenia wyjadaczy. Napewno ma on swoje duże zalety, po pierwsze wzorowe wykonanie utworów z Brave New World ,po drugie fantastyczną publicznośc z Brazylii która wspaniale potęguje klimat koncertu no i dobry set z takimi utwory jak The Clansman czy Sign of the Cross na czele. Świetne są też zapowiedzi utworów przez Bruce'a ,ale to już bardziej szczegół.
Co do wad, to po pierwsze koncert jest dograny w studio co sprawia że ulatuje gdzieś spontanicznośc która musi cechować koncert ,to raczej jedyna poważna wada, jakby tak się bardziej przysłuchać to może to że na trzy gitary nie każdy utwór brzmi tak świetnie jak w latach '80 ,mówie tu o klasykach takich jak Trooper np. ,Number i Run to the Hills z kolei troszkę dołują wokalnie.
Jednak mimo tego ,koncert jest napewno bardzo dobry, słucha się go świetnie ,co jest najważniejsze .

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03